Jak wygląda rozwój dziecka od momentu wchodzenia w pozycję czworaczą?
Jedno jest pewne, w tej pozycji dziecka już nie zatrzymamy. Poznało nowy sposób na poznawanie świata i od teraz będzie docierało wszędzie tam, gdzie Ty nawet o tym byś nie pomyślał/a Jeżeli do tej pory średnio lubiliście porządki – od tej pory warto o nich pomyśleć, bo malec znajdzie, wyłapie i włoży do buzi każdy, nawet najmniejszy okruszek…ale nie od razu! Do rzeczy
Na początku grzbiet dziecka w omawianej pozycji będzie się nieco załamywał. Można porównać go do łódeczki. Wiąże się to ze stopniowym wzmacnianiem mięśni tułowia, zarówno tych znajdujących się po stronie brzusznej, jak i grzbietowej. W miarę rozwoju dziecko coraz częściej chce przebywać w tej pozycji. Gdy niemowlę przekona się już co do swoich możliwości w tej pozycji – rusza, ale początkowo rakiem do tyłu. Przez kilka dni w ten sposób, a później już do przodu (analogicznie w pełzaniu pojawić się może również początkowe pełzanie do tyłu, a po kilku dniach już do przodu). Czworakowanie jest czynnością, która wymaga naprzemienności i koordynacji pracy lewej i prawej strony ciała oraz koordynacji kończyn górnych i dolnych (ręka – noga, druga ręka ręka – druga noga). Czworakowanie nie przypomina skoków żabki czy kicania zajączka. Osiągnie stabilnego i naprzemiennego czworakowania stanowi punkt wyjścia do samodzielnego siadu. Łatwiej jest uzyskać samodzielny, stabilny podpór na czterech kończynach (wzmocnienie mięśni tułowia w tej pozycji), by dopiero później osiągnąć samodzielny siad. Dziecko, które potrafi czworakować i uzyskać pozycję siadu prostego (do którego dochodzi samodzielnie) pozostaje w siadzie zazwyczaj niewiele ponad dwie minuty. Dziecko siedzi, przez chwilę bawi się tym co znalazło w swoim otoczeniu, po czym rusza dalej “w świat” czworakując do momentu, w którym znowu usiądzie zainteresowane jakimś przedmiotem. I tak cały dzień.
Nie myślcie sobie jednak, że siad dziecka od razu jest odpowiedni i “dojrzały”. To znaczy, że początkowo można zaobserwować podginanie się kolanek i zaokrąglenie pleców. Z czasem dziecko doskonalić będzie czworakowanie (a co za tym idzie mięśnie tułowia) co przełoży się następnie na jakość siadu. Dziecko osiągnie w końcu wyprost tułowia i dociśnie tylne powierzchnie ud do podłoża. Posłużę się w tym miejscu cytatem, który wydaje mi się niezwykle odpowiedni:
“Jeżeli natomiast dziecko sześciomiesięczne sadzamy w rogu kanapy, na poduszkach, to zmuszamy je do utrzymania pionowej postawy tułowia, zanim jego grzbiet jest do tego przygotowany. Dziecko albo upada do przodu wyginając w pałąk kręgosłup, albo opada w bok i ustawia asymetrycznie kręgosłup tak, że stanowić to może zagrożenie dla jego przyszłej postawy. Obecnie obserwuje się znaczną liczbę niemowląt z asymetrią ułożenia, a ponad 70% uczniów szkół podstawowych ma wady postawy lub płaskostopie. Asymetria ułożenia nasila się właśnie poprzez nadmierne obciążanie kręgosłupa podczas zbyt wczesnych prób sadzania niemowlęcia. A więc prawidłowa pielęgnacja i rozsądek rodziców mogą przyczynić się do zmniejszenia problemów dziecka w późniejszym okresie życia” (3).
Dlaczego jest to takie ważne?
Im wyższą pozycję osiąga dziecko tym większe jest jego przygotowanie do tego (pod każdym względem!). Oznacza to – ni mniej ni więcej – że aparat ruchu dziecka, a zatem zarówno kości, mięśnie, ale i stawy oraz więzadła są nareszcie przygotowane do tego, by pokonywać nowe obciążenia (to trochę tak jak z BLW – nikt nie podaje dziecku całej marchewki w wieku 2 miesięcy, bo każdy zdaje sobie sprawę, że dojrzałość jego jest wciąż jeszcze za mała! Ale to nie o tym…). Jeżeli uszanujemy naturalny i fizjologiczny rozwój dziecka – nie będą grozić mu efekty przeciążenia czy deformacje. Czworakując, dziecko zbiera na swoją przyszłość pewnego rodzaju kapitał zdrowia w jego aspekcie fizycznym. Wyobraźmy sobie, że dziecko czworakuje już w sposób dojrzały. Z czasem więc, to co dzieje się na poziomie jego wzroku staje się niewystarczające (całe szczęście!). Dziecko chce poznać, dotknąć, zobaczyć i zbadać to co dzieje się wyżej, np. na szafce, na której stoi telewizor. Podchodzi więc na czworakach, chwyta i próbuje wznieść się wyżej. Musi zatem przejść do klęku prostego (na obu kolanach), następnie uczy się przenosić ciężar ciała z kolana na kolano, by finalnie ciężar ciała przenieść na jedną stronę, by w tym samym czasie “uwolnić” drugą nogę, a następnie postawić ją na stopie. W tym momencie przenosi ciężar ciała na stópkę i uwalnia drugą nogę. Teraz dziecko stoi już na nogach, cel został osiągnięty! Wygląda to trochę tak, jakby dziecko czworakowało w górę, ponieważ pierwsze próby wymagają aktywnej pracy kończyn górnych.
Kiedy już dziecko osiągnęło to na czym mu zależało i gdy pewniej czuje się w tej pozycji, rozpoczyna przesuwanie się bokiem, krokiem odstawno-dostawnym, wzdłuż mebli. Jest to świetny trening obciążania stopy, który przekłada się na wysklepienie jego stopy. Jak wszystko w rozwoju niemowląt, również i to nie pozostaje bez znaczenia, bowiem chód bokiem zapobiega płaskostopiu. Jest to również okres, w którym kości śródstopia przygotowują się do dźwiganiu całego ciężaru ciała i pionowej pozycji.
Zanim dziecko uzna, że czas najwyższy, by się obrócić i zrobić kilka kroków – minie najpewniej kilka tygodni. Czas ten nie powinien być przyspieszany przez rodziców, którzy mogą mylnie odbierać intencje maluszka. Prowadzenie dziecka za rączki może doprowadzić do utrwalenia ustawienia stóp na ich brzegach przyśrodkowych. Innymi słowy, ciąganie czy podtrzymywanie dziecka za rączki lub pod paszki może wzmagać ustawienie koślawe stóp, co następnie przekłada się bezpośrednio na kształtowanie się płaskostopia w przyszłości. Warto podkreślić, że całkowity rozwój stopy trwa aż do trzeciego roku życia (sic!).
Rozwój ruchowy człowieka odbywa się według ściśle określonych i genetycznie “zaprogramowanych” reguł. Poszczególne funkcje i aktywności pojawiają się w określonym czasie, odpowiedniej kolejności oraz według sprecyzowanych wzorców ruchowych. Nie każdy musi i najpewniej nie każdy się na tym zna, dlatego rolą Rodzica jest baczna obserwacja swojej pociechy oraz ewentualne wychwycenie niewielkich odchyleń od normy określonej dla danego wieku dziecka. Z naszym spostrzeżeniem możemy zgłosić się do lekarza, który oceni czy nasze zmartwienia mają jakieś podłoże czy niekoniecznie. Uspokoi rodziców albo skieruje dziecko na ćwiczenia rehabilitacyjne. Można też udać się ze swoimi pytaniami i wątpliwościami bezpośrednio do fizjoterapeuty.
Pamiętajmy, że odpowiednio wcześnie wprowadzone ćwiczenia trwające czasami jedynie 2 tygodnie mogą przynieść zaskakująco szybkie i zaskakująco dobre rezultaty. Żeby jednak móc cokolwiek zauważyć – trzeba poznać prawidłowy rozwój dziecka w 1 roku życia, co niniejszym uczyniłam. Mam nadzieję, że zaczniecie dzięki temu spać spokojniej!
@FizjoterapeutaAngelikaPedina
Literatura:
(1), (2), (3) Banaszek G., “Rozwój niemowląt i jego zaburzenia a rehabilitacja metodą Vojty”, Bielsko-Biała 2004.
4. Mikler-Chwastek A., “Sprawdzian rozwoju psychoruchowego niemowląt”, Gdańsk 2011.
5. Eliot L., “Co tam się dzieje?”, Poznań 2003.
6. Zukunft-Huber B., “Trójpłaszczyznowa manualna terapia wad stóp u dzieci”, Wrocław 2011.